CHĘĆ BYCIA CHRONIONYM DZIECKIEM
Owo przejście wierzących ku dojrzałości dokonuje się niekiedy tak raptownie, że niewielkie mają oni szanse, by właściwie się do niego przygotować. Jak młodzież odwracają się gwałtownie od bliskiego im domu i czują się porzuceni, niektórzy nawet zupełnie samotni i opuszczeni. A protestanci? Ci opuścili matkę-Kościół już dawno temu i poszli drogą osobistej samodzielności w wierze. Dokąd doszli? Teraz, kiedy chodzi o odnowę i drogę ku Chrystusowi w nowych czasach? Oni także tkwią od dawna w sztywnych schematach. Uznawanie Kościoła za ucieczkę, za bezpieczne schronienie, rytuału za zabezpieczenie się przed winą i złym losem, zaś modlitwy za magiczne zaklęcie, lecz także lęk przed „pomstą z nieba”, chęć bycia chronionym dzieckiem Boga, pełna odwetu reakcja na Kościół — wszystko to jest infantylnym usztywnieniem pierwotnego dziecięcego sposobu przeżywania. Każdy może coś z tego odkryć w sobie, w swoim otoczeniu i w Kościele.